IMG 20220929 112319588 HDRKolejne z cyklicznych spotkań Klubu Gimnastyki Umysłu odbyło się, jak co dwa tygodnie, 29 września.
Na początek, przy kawie, rozmawialiśmy na aktualne tematy i o tym, co lokalnie „w trawie piszczy”.
Następnym punktem programu – tradycyjnie już – była krzyżówkowa rozgrzewka: rozwiązywaliśmy m.in. „bez jednej”, „wrzecionową” czy „jeden z dwóch”. Później, dla relaksu, zajęliśmy się też krótkimi formami: „skrótką”, anagramami, homonimem i palindromem.
Czas nam szybko minął i nim się obejrzeliśmy, przeszliśmy do prelekcji, która tego dnia skupiała się na naszym ojczystym języku.

Na pierwszy ogień poszła fonetyka, czyli nauka zajmująca się badaniem dźwięków mowy. W związku z tym przypadkowe słowo podzieliliśmy na litery, głoski i zgłoski (czyli sylaby). Następnie przypomnieliśmy sobie fleksję, czyli odmianę wyrazów: deklinację (przez przypadki i liczby) oraz koniugację (przez osoby, czasy, tryby, strony, liczby lub aspekty: dokonany i niedokonany), a także części mowy odmienne (rzeczowniki, przymiotniki, czasowniki, liczebniki i zaimki) i nieodmienne (przysłówki, przyimki, spójniki, wykrzykniki oraz partykuły).
W dalszej części przyjrzeliśmy się z bliska związkom frazeologicznym, ich znaczeniu, a także pochodzeniu. Zatem:
- „wyrwać się jak filip z konopi” – zrobić coś bez zastanowienia, nie w porę; na Białorusi filipem nazywano 'zająca, szaraka', a więc chodzi o uciekającego, wypłoszonego zająca;
- „nie zasypiać gruszek w popiele” – nie zaniedbywać ważnych spraw; to powiedzenie wywodzi się z czasów, gdy w każdym domu był piec; popielnik służył m.in. do suszenia owoców, które w odpowiednim czasie należało wyjąć, nie można więc było „przespać” właściwego momentu;
- niedźwiedzia przysługa” – ten związek oznacza, że [jakiś czyn] przynosi więcej szkody niż pożytku; wywodzi się od anegdoty: pewnemu kuglarzowi, wędrującemu z wytresowanym niedźwiedziem usiadła raz na nosie pszczoła; niedźwiedź – chcąc pomóc opiekunowi – machnął łapą, by owada zabić, spłoszyć. Jednak, nie czując posiadanej siły, razem z pszczołą zabił i kuglarza;
- „wstępować w szranki” – przystąpić do działania; określenie (podobnie jak następne) odnosi się do czasów turniejów rycerskich, szrankami zaś nazywano miejsce turnieju, do którego wejście było jednoznaczne z gotowością do podjęcia walki w turnieju;
- „ kruszyć kopie” – starać się, walczyć o coś; w zmaganiach turniejowych głównym celem było skruszenie kopii na tarczy lub zbroi przeciwnika tak, by strącić go z konia;
- „puścić coś płazem” – darować przewinienie; „płazem” nazywano płaską część miecza, kara wykonana płazem była bolesna, jednak nie śmiertelna, była więc okazaniem miłosierdzia winnemu;
- „paniczny strach” - wielki, nieopanowany strach, ogromne przerażenie; wywodzi się z mitologii greckiej i jest związane z imieniem Pana. Był on synem Hermesa oraz nimfy rzecznej, a słynął ze swej niezwykłej brzydoty (całe ciało Pana pokrywała gęsta, krótka sierść, miał przy tym koźle nogi, koźle różki, brodę capa, długie szpiczaste uszy i pociągłą twarz z wydatną dolną wargą). Pan wzbudzał popłoch wśród nimf swoim przeraźliwym wyglądem i przenikliwymi okrzykami, jakie wydawał; ich przerażenie zaczęto z czasem nazywać panicznym (bo powodowanym przez Pana) strachem;
- „olimpijski spokój” - zapanowanie nad emocjami w trudnych sytuacjach, wielki i niewzruszony spokój; określenie wywodzi się od zwyczaju zaprzestania walk w czasie igrzysk olimpijskich;
- „wyjść jak Zabłocki na mydle” – ponieść porażkę, plajtę; co ciekawe, legendarny Zabłocki żył naprawdę, zaś jego postać, jak i podwaliny tego frazeologizmu możemy przeczytać tutaj: https://higieniczny.pl/wyjsc-jak-zablocki-na-mydle-pochodzenie-i-znaczenie-powiedzenia.html ;
- „nocny marek” - ktoś pracujący w nocy, niemogący spać; „marek” w tym wyrażeniu pochodzi od staropolskiego „mary”, dawnej nazwy duszy pokutującej, snującej się nocami;
- „sam jak palec” – kiedyś palcem nazywano wyłącznie kciuk, zaś pozostałe określano „parstkami” (stąd „naparstek”), w dłoni był zatem jeden palec i cztery parstki;
- „nie w kij dmuchał” – duże osiągnięcie, coś imponującego, godnego uznania; dawniej kijem nazywano długi kielich, zaś nie dmuchać w kij znaczyło opróżnić ten kielich jednym tchem (osiągnięcie w tych czasach rodem z niektórych festiwali czy imprez ;) ).
Nie są to wszystkie poznane przez nas bliżej związki frazeologiczne, jednak te i inne w przystępnej i krótkiej formie wyjaśniono również w filmiku: https://www.youtube.com/watch?v=OBzyhcfONPs&t=413s
 

Na zakończenie ustaliliśmy termin spotkania na 13 października. O 10.30 do Czytelni „Fabryka Kreatywności” zapraszamy głodnych wiedzy.